wróć... Panna młoda z klasą. Jak się nie zachowywać na własnym weselu

Wszyscy z zapartym tchem czekają w kościele na pannę młodą. Z zachwytem patrzą na idealnie białą suknię, a potem na.. grymas na jej twarzy. Ewidentnie coś poszło nie tak. Napięcie rośnie a atmosfera robi się gęsta. Na pewno wyjdą piękne zdjęcia ze ślubu...
Tak jak ja chcę
Masz wizję swojego idealnego ślubu, wychodzisz z założenia, że o tym dniu marzyłaś od dziecka, więc masz prawo spełnić teraz wszystkie swoje pragnienia. Puszczasz mimo uszu skargi narzeczonego, że nie wystąpi we fraku i absolutnie nie zgadza się na wypuszczanie przed kościołem gołębi. Niezadowolone miny druhen, które muszą wystąpić w identycznych różowych sukniach z marszczeniami, tłumaczysz sobie chwilowym problemem. Rodzice chcą ci przetłumaczyć, że nie każdy będzie zadowolony z sushi zamiast schabowego, ale jesteś pewna, że to ich złe podejście do nowoczesności. Jednym słowem nie zamierzasz nikogo słuchać. Stop. Masz prawo realizować własny plan, ale musisz liczyć się z innymi. Twój narzeczony ma takie samo prawo jak ty, czuć się na własnym ślubie wyjątkowo. Porozmawiajcie o waszych wyobrażeniach, na pewno uda wam się wypracować jakiś kompromis. Postaraj się słuchać innych i rozważać ich punkt widzenia. Może się okazać, że mają rację.
Roszczeniowe podejście
Muszę cię rozczarować, jesteś panną młodą, nie królową. Sala weselna to nie pałac, kelnerzy nie są podwładnymi, a orkiestra grajkami na dworze. Twój władczy ton i roszczeniowe podejście ani nie przyspieszy spraw, ani nie sprawi, że będziecie mieli specjalne względy. Stop. O twojej wielkości świadczy to, jak traktujesz innych i jak się czują w twojej obecności. Nie rozkazuj więc nikomu, dziękuj za wszystko i doceniaj pracę innych. Postaraj się, żeby obsługa sali nie nazywała cię w myślach "koszmarną panną młodą".
Pierwsze kłótnie z mężem
Mąż nadepnął Ci niechcący na suknię, zapomniał, że umówiliście się wcześniej, którą stroną odchodzicie od ołtarza, nie potrafi dobrze zapozować do zdjęcia. Nie możesz czekać i koniecznie musisz zwrócić mu uwagę (może być oczywiście odwrotnie). Wasze rozgniewane twarze i nerwowe szepty nie ujdą uwadze gości. Stop. Ustalcie wcześniej jak najwięcej szczegółów, a jeśli coś pójdzie nie tak, po prostu machnijcie na to ręką. Pamiętaj, że jesteście tu, aby świętować waszą miłość. Odłóż perfekcjonizm na bok, a jest szansa, że porwany przez silny wiatr welon, tylko cię rozbawi.
Niezadowolenie wymalowane na twarzy
Wiele miesięcy przygotowań, by wszystko w dniu ślubu poszło tak, jak sobie wymarzyłaś. Mimo Twoich wysiłków okazało się, że pogoda tego dnia nie jest najlepsza, dekoracja samochodu nie wygląda tak jak sobie wyobrażałaś, w dodatku dzieci poprzestawiały lampiony w kościele. Stop. Nie na wszystko masz wpływ, zrobiłaś, co mogłaś, teraz pozostaje ci cieszyć się chwilą. Szkoda psuć dzień ślubu drobiazgami, o których kiedyś nie będziesz nawet pamiętać. Skup się na najważniejszych sprawach tego dnia, a resztę pozostaw zaufanym osobom.
Ci przeklęci goście
Już w kościele irytuje cię, że niektórzy goście podchodzą do Was, witają się, zostawiając na twarzy ślady szminki. W trakcie mszy co jakiś czas słychać płacz dziecka, mimo próśb na zaproszeniu, niektórzy i tak przynieśli kwiaty zamiast wina, a na weselu nie wszyscy chcą tańczyć. Stop. Doceń obecność każdego gościa, staraj się z każdym porozmawiać, poznaj osoby, które są dla ciebie nowe. Integrowaniem gości powinien zająć się DJ albo orkiestra. Nie traktuj tego, co się wydarza jak oczywistość, która ci się należy. Poczuj wdzięczność za to, że ktoś wykonał tyle wysiłku, by towarzyszyć wam w tym wyjątkowym dniu. Wtedy małe niedoskonałości będą wydawać się błahostkami.
Czasem w przypływie emocji możemy nie zdawać sobie sprawy, że nasza twarz wyraża wszystko. I choć jestem całym sercem za wolnością w wyrażaniu emocji, to są sytuacje, w których lepiej tego nie robić. Na szczęście ślub planujemy z dużym wyprzedzeniem, więc na wiele ewentualności można się nastroić.